Najpiękniejsze wiersze o jesieni polskich poetów

Jesień ma w sobie trochę magii. To pora roku pełna ciepłych i złocistych barw oraz wspaniałych widoków. Pod stopami chrzęszczą opadłe liście, w ogrodach  unosi się zapach dymu. Jesień jest  melancholijna. Nic zatem  dziwnego, że jesień jest porą roku, która od wieków inspiruje, malarzy, pisarzy i  poetów .

 

 Maria Pawlikowska-Jasnorzewska 

Jesień 

Cho­dzi w sza­lu czer­wo­nym i zło­tym.
Prze­glą­da się w owa­lu je­zio­ra.
Lecz jest cho­ra. I nic nie wie o tym,
że ją po­cho­wa­ją w tym sza­lu.

 

Kazimiera Iłłakowiczówna

Jesień

Wy­pa­trzy­li­śmy oczy za ja­skół­ką od­la­tu­ją­cą.
La­tem sta­ło po dro­gach tak upal­ne ,tak upal­ne go­rą­co,
od księ­ży­ca nad da­chem było aż do głę­bi ser­ca sre­brzy­ście!
Te­raz ser­ce roz­sy­pa­ne po dro­gach leży jak li­ście… jak li­ście…

 

Jerzy Harasymowicz

Jesienna zaduma

Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem
Nawet nie wiem
Jak tam sprawy z lasem,
Rano wstaję, poemat chwalę
Biorę się za słowa, jak za chleb
Rzeczywiście, tak jak księżyc
Ludzie znają mnie tylko z jednej
Jesiennej strony
Nic nie mam
Tylko z daszkiem nieba zamyślony kaszkiet
Nie zważam
Na mody byle jakie
Piszę wyłącznie, piszę wyłącznie
Uczuć starym drapakiem
Rzeczywiście tak jak księżyc
Ludzie znają mnie tylko z jednej
Jesiennej strony

 

Tadeusz Różewicz

Bursztynowy ptaszek  

Jesień

ptaszek bursztynowy

przejrzysty

z gałązki na gałązkę

nosi kroplę złota.

 

 Jesień

ptaszek rubinowy

świetlisty

z gałązki na gałązkę

nosi kroplę krwi.

 

 Jesień

ptaszek lazurowy

umiera

z gałązki na gałązkę

kropla deszczu spada.

 

 

Julian Tuwim

Wspomnienie  

 

Mimozami jesień się zaczyna,

złotawa, krucha i miła,

To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,

która do mnie na ulicę wychodziła.

Od twoich listów pachniało w sieni,

gdym wracał zdyszany ze szkoły,

a po ulicach w lekkiej jesieni

fruwały za mną jasne anioły.

Mimozami zwiędłość przypomina

nieśmiertelnik żółty - październik.

To ty, to ty, moja jedyna,

przychodziłaś wieczorem do cukierni.

Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,

w parku płakałem szeptanymi słowy.

Księżyc z chmurek prześwitywał jesienny,

od mimozy złotej majowy.

Ach czułymi, przemiłymi snami

zasypiałem z nim gasnącym o poranku,

w snach dawnymi bawiąc się wiosnami,

jak ta złota, jak ta wonna wiązanka.

 

 

Jan Brzechwa

Listopad

 

Złote, żółte i czerwone

opadają liście z drzew,

zwiędłe liście w obcą stronę

pozanosił wiatru wiew.

 

 Nasza chata niebogata,

wiatr przewiewa ją na wskroś,

i przelata i kołata,

jakby do drzwi pukał ktoś.

 

 W mokrych cieniach listopada

może ktoś zabłąkał się?

Nie, to tylko pies ujada.

Pomyśl także i o psie.

 

 Strach na wróble wiatru słucha,

sam się boi biedny strach,

dmucha plucha-zawierucha,

całe szyby stoją w łzach.

 

 Jakiś wątły wóz na szosie

ugrzązł w błocie aż po oś,

skrzypią, jęczą w deszczu osie,

jakby właśnie płakał ktoś.

 

 Mgły na polach, ciemność w lesie,

drga jesieni smutny ton,

przyjdzie wieczór i przyniesie

sny i mgły, i stada wron.

 

 Wyjść się nie chce spod kożucha,

blady promyk światła zgasł,

dmucha plucha-zawierucha,

zimno, ciemno, spać już czas.

 

 Władysław Broniewski

Wiewiórka  

 

Ruda wiewiórka, ruda wiewiórka

skacze wesoło z drzewa na drzewo.

Z chwiejnej gałązki w zieleń da nurka,

machnie ogonkiem w prawo i w lewo.

 

Zeszła na ziemię, nic się nie boi,

wie, że orzeszki mamy w kieszonkach.

O, z ręki bierze! O, przy mnie stoi

chwiejąc puszystym końcem ogonka.

 

Nikt jej nie skrzywdzi, nikt jej nie spłoszy

taka jest śliczna, zręczna i żywa!

Zjadła orzeszków za kilka groszy,

na pożegnanie ogonkiem kiwa.

 

 

Maria Terlikowska

Jestem Jesień  

 

Jestem jesień z pełnym koszem

z pełnym koszem

Dobre rzeczy wam przynoszę

wam przynoszę.

Jabłka, śliwki, gruszki bery, pomidory i selery,

pomidory i selery.

 

Przyszła jesień do gosposi

do gosposi.

Czy gosposia o coś prosi,

o coś prosi.

Mam kapustę do kwaszenia,

 

 dobre grzyby do suszenia, dobre grzyby do suszenia.

 Idzie jesień z wielkim koszem,

z wielkim koszem.

Zajadajcie! Bardzo proszę! Bardzo proszę!

 

Ludzie biorą te podarki i chowają do spiżarki

i chowają do spiżarki.

 

Julian Tuwim

Dwa wiatry

 

Jeden wiatr - w polu wiał,

Drugi wiatr - w sadzie grał:

Cichuteńko, leciuteńko,

Liście pieścił i szeleścił,

Mdlał...

 

Jeden wiatr - pędziwiatr!

Fiknął kozła, plackiem spadł,

Skoczył, zawiał, zaszybował,

świdrem w górę zakołował

I przewrócił się, i wpadł

Na szumiący senny sad,

Gdzie cichutko i leciutko

Liście pieścił i szeleścił

Drugi wiatr...

 

Sfrunął śniegiem z wiśni kwiat,

Parsknął śmiechem cały sad,

Wziął wiatr brata za kamrata,

Teraz z nim po polu lata,

Gonią obaj chmury, ptaki,

Mkną, wplątują się w wiatraki,

Głupkowate mylą śmigi,

W prawo, w lewo, świst, podrygi,

Dmą płucami ile sił,

Łobuzują, pal je licho!...

 

A w sadzie cicho, cicho...

 

 Maria Konopnicka

Jesienią  

 

Jesienią, jesienią

sady się rumienią:

czerwone jabłuszka

pomiędzy zielenią.

 

Czerwone jabłuszka,

złociste gruszeczki,

świecą się jak gwiazdy

pomiędzy listeczki.

 

- Pójdę ja się, pójdę

pokłonić jabłoni,

może mi jabłuszko

w czapeczkę uroni!

 

- Pójdę ja do gruszy,

nastawię fartuszka,

może w niego spadnie

jaka śliczna gruszka!

 

Jesienią, jesienią

sady się rumienią;

czerwone jabłuszka

pomiędzy zielenią.

 

 

Zofia Dąbrowska

Pani Jesień

 

Przeszedł sobie dawno

śliczny, złoty wrzesień...

Teraz nam październik

Dała pani jesień...

 

 Słonko takie śpiące,

coraz później wstaje,

Ptaszki odlatują,

hen, w dalekie kraje.

 

 W cieniu, pod drzewami

cicho śpią kasztany,

każdy błyszczy pięknie,

niby malowany.

 

 Lecą liście z drzewa

różnokolorowe,

te są żółto – złote,

a tamte – brązowe.

 

 Jeszcze niby ciepło,

słonko świeci, grzeje...

aż tu nagle skądejś

wichrzysko zawieje.

 

 Chmur wielkich deszczowych

nazbiera, napędzi...

tak się pan listopad

nauwija wszędzie.

 

 

Opracowała : Małgorzata Świtała